Za godzinę lub dwie wreszcie wypis. Po raz kolejny upewniasz się, czy wszystkie twoje rzeczy trafiły do torby podróżnej. Trwają ostatnie pożegnania z tymi, którzy muszą jeszcze trochę poczekać na wyjście. Niektórych nigdy więcej nie spotkasz, z innymi będziesz utrzymywał kontakt przez lata. Przed tobą wielkie wyzwanie: dzisiaj zaczniesz mierzyć się z życiem na zewnątrz szpitala psychiatrycznego.
Od upadku do upadku
Damian jest po trzydziestce. Od kilkunastu lat zmaga się z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi. Choroba zniszczyła wiele jego planów. Marzy o polepszeniu swoich relacji z ludźmi. Nie znosi gorzkiego poczucia osamotnienia. Boi się, że w przyszłości będzie całkowicie niewidoczny dla innych. Od dawna brakuje mu życiowej stabilności. Jakiś czas temu cieszył się z nowej pracy, ale po miesiącu wylądował na długim urlopie zdrowotnym. Nie wrócił do firmy.
Obecnie Damian myśli o ponownym wyjeździe do Wielkiej Brytanii. Niestety leki i psychoterapia sporo kosztują. Za granicą banalna praca w usługach pozwoli mu zdobyć niezbędną kasę na przetrwanie. W międzyczasie mógłby kontynuować edukację – w końcu zawsze warto zwiększać kompetencje zawodowe. Chciałby się dalej rozwijać, ale miewa poważne problemy z motywacją. Jeszcze nie przezwyciężył ucieczkowego mechanizmu psychicznego; wytrwale walczy z tym przekleństwem.
Największą przeszkodą dla jego zamierzeń jest codzienny stres, który wzmaga lęki i natręctwa. Damian żywi nadzieję, że nie będzie musiał znowu podnosić się z upadku. Nie wiadomo, czy poradzi sobie z następną serią dotkliwych porażek. Kiedyś już był o krok od nieodwracalnej katastrofy. Dobrze, że tuż po przedawkowaniu tabletek zapragnął żyć i pojechał taksówką na płukanie żołądka.
Okiełznane zaburzenia psychiczne
Dwudziestoparoletnia Teresa powoli wychodzi na prostą. Już jako nastolatka poznała wygląd szpitalnych korytarzy. Mimo młodego wieku ma względnie bogatą kartotekę psychiatryczną: psychozy, próby samobójcze, samookaleczenia. Ale nauczyła się trzymać chorobę dwubiegunową na smyczy. Budzik w telefonie przypomina jej o regularnym zażywaniu leków; żadne odstępstwa nie wchodzą w rachubę. Niekiedy czuje się senna po tabletkach, więc musi uważać, żeby nie zaspać do pracy. Gdy spotyka się z przyjaciółmi, zapomina na chwilę o wszelkich trudnościach.
Teresa daje ludziom duży kredyt zaufania, przez co czasem mocno obrywa od losu. Ostatnio poznała w grze online nowego kolegę. Wydawał się kulturalny i sympatyczny. Pozory jednak przeważnie mylą: mężczyzna w pewnym momencie zaczął podważać jej traumatyczne doświadczenia, twierdząc, że zaburzenia psychiczne to żałosna wymówka dla słabości. Próbowała mu spokojnie wytłumaczyć, że nie ma racji, ale on uparcie obstawał przy swoim. Cyniczne słowa znajomego bardzo ją dotknęły.
Na szczęście Teresa nigdy się nie poddaje. Pomimo bagażu bolesnych wspomnień i niskiego poczucia własnej wartości nadal niestrudzenie układa sobie życie. Po cichu marzy o założeniu rodziny. Uwielbia opiekować się małymi dziećmi i gotować dla bliskich. Obawia się obciążenia genetycznego, więc rozważa adopcję. Na co dzień towarzyszy jej lęk przed utratą kontroli nad chorobą.
Twardzielka i kryzys psychiczny
Agnieszka zbliża się do czterdziestki, ale z humorystycznym dystansem podchodzi do kwestii wieku. Wychowała się w otoczeniu silnych kobiet. Z domu rodzinnego wyniosła pragmatyczne spojrzenie na życie oraz godną podziwu zaradność. Sama o sobie mówi, że jest zadaniowcem. Jej energiczne zachowanie i pracowitość zupełnie nie pasują do stereotypowych wyobrażeń na temat kryzysu psychicznego.
Ponownie pozory mylą: pod maską Agnieszki twardzielki kryje się Agnieszka pełna wrażliwości. Kilka lat temu musiała w końcu zadbać o swoje zranione emocje – szpital psychiatryczny okazał się najlepszym rozwiązaniem. Ale nawet tam nie zapomniała o przyziemnych sprawach takich jak wymóg zarabiania pieniędzy. W przerwach między zajęciami terapeutycznymi udzielała płatnych korepetycji przez internet.
Po wyjściu ze szpitala Agnieszka natychmiast rzuciła się w wir ciężkiej pracy. Częściowo po to, by zapomnieć o cierpieniu. Bywały dni, że ze zmęczenia ledwo stała na nogach. Tylko wąska grupa zaufanych przyjaciół wie o jej problemach psychicznych. Agnieszka nie chce, żeby przypadkowi ludzie mieli pożywkę dla plotek. Wciąż chodzi do psychiatry.
Dlaczego to ciągle wraca?
Pod koniec ostatniej hospitalizacji trzydziestokilkuletni Jakub szczerze wierzył, że wreszcie wszystko się ułoży. Potem nastąpiło twarde zderzenie z rzeczywistością: nawracające lęki społeczne i depresyjne myśli pozbawiły go sprawczości. Mężczyzna przez długi czas nie umiał przezwyciężyć bezradności i apatii. Na dodatek kilka razy odstawiał leki bez konsultacji z lekarzem, co skutkowało gwałtownym nasileniem się objawów zaburzeń. W najgorszych chwilach planował samobójstwo.
Od roku Jakub stara się krok po kroku naprawiać swoje życie. Nie zamierza już lekkomyślnie porzucać farmakoterapii. Codziennie próbuje zmotywować się do sensownego działania. Wiele rzeczy przychodzi mu z trudem, ale dostrzega pierwsze efekty wysiłków. Niekiedy ma ochotę się poddać. W takich momentach wstanie z łóżka jest nie lada wyczynem. Wie jednak, że ten przykry stan prędzej czy później przeminie – zawsze mija.
Jakub nigdy nie pogodził się ze swoją smutną przeszłością. Na razie nie potrafi zaakceptować tego, że cholerne zaburzenia psychiczne zrujnowały mu niemal całą młodość. Tyle straconych szans, tyle zaprzepaszczonych relacji. Może kiedyś spojrzy na te doświadczenia z innej perspektywy. Z całego serca pragnie, by tak się stało.
Na szpitalu psychiatrycznym się nie kończy
Po opuszczeniu szpitala pacjenci mierzą się z wieloma problemami: od słabej opieki zdrowotnej (np. długie kolejki do psychoterapeutów na kontrakcie NFZ), przez marginalizację społeczną i ekonomiczną (np. niestabilna sytuacja zawodowa albo obniżone szanse edukacyjne), aż do paraliżującego lęku związanego z ukrywaniem choroby przed mało empatycznym otoczeniem (zjawisko stygmatyzacji). Droga do wyzdrowienia nie jest usłana różami. Leki psychotropowe to nie są – wbrew obiegowym żartom – magiczne tabletki szczęścia: mogą cechować się różną skutecznością wraz z upływem czasu lub zmianą dawkowania. Osoba z zaburzeniami psychicznymi musi często wykazać się ogromną determinacją, żeby w miarę normalnie egzystować. Zastanówmy się, czy ktokolwiek powinien nieść taki ciężar w pojedynkę.
Garść statystyk na temat zaburzeń psychicznych
- Według badań epidemiologicznych EZOP II koordynowanych przez Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie około ¼ dorosłych Polaków w którymś momencie życia spełniała kryteria diagnostyczne zaburzeń psychicznych. [1]
- W 2020 roku w wyspecjalizowanych szpitalach psychiatrycznych leczyło się stacjonarnie 163,7 tys. pacjentów, natomiast na oddziałach psychiatrycznych i terapii uzależnień w szpitalach ogólnych – 65,2 tys. [2]
- Średni czas pobytu w szpitalu psychiatrycznym w 2020 roku wyniósł 30,5 dnia. Na oddziale lecznictwa psychiatrycznego w szpitalu ogólnym: 27,3 dnia. [2]
- Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że aż 13% procent globalnej populacji cierpi na zaburzenia psychiczne (970 milionów ludzi, stan na 2019 rok). Choruje więcej kobiet niż mężczyzn (52,4%). Najbardziej rozpowszechnione są zaburzenia lękowe (31%) i depresja (28,9%). [3]
- Średnio tylko 2% budżetu ochrony zdrowia zostaje przeznaczone na potrzeby opieki psychiatrycznej (na podstawie danych światowych). [3]
Dziękuję bohaterom artykułu za udzielenie zgody na przedstawienie ich losów. W celu zachowania anonimowości imiona zostały zmienione.
0 komentarzy