Zaburzenia psychiczne – ten temat coraz częściej pojawia się w przestrzeni publicznej, zwłaszcza po długim okresie zbiorowej izolacji społecznej. Stygmatyzacja pacjentów psychiatrycznych jest smutnym faktem, z którym musimy się wreszcie zmierzyć. Bez zrozumienia tego problemu pozwolimy, aby krzywdzące stereotypy nadal dominowały nad prawdą i empatią. Niniejszy artykuł ma charakter wprowadzenia do tego skomplikowanego i wielowątkowego zagadnienia.
Na czym polega stygmatyzacja?
Jednym z pionierów badań nad stygmatyzacją był socjolog Erving Goffman. W kręgu zainteresowań amerykańskiego intelektualisty znalazły się osoby cierpiące z powodu zakorzenionych w społeczeństwie uprzedzeń, w tym między innymi pacjenci szpitali psychiatrycznych. Używane przez Goffmana pojęcie piętna (w języku angielskim: stigma) oznacza pewną cechę człowieka (np. diagnoza schizofrenii), która stanowi podłoże jego społecznej kompromitacji. Mechanizm stygmatyzacji prowadzi do stereotypowego i poniżającego oceniania jednostki przez zbiorowość.
Jakie są typowe skutki tego zjawiska? Osoby dotknięte piętnem mogą doświadczać na przykład dyskryminacji, szykan, niezrozumienia, marginalizacji towarzyskiej i zawodowej, niechcianego zainteresowania ze strony przypadkowych ludzi oraz bolesnego poczucia wyobcowania. Co więcej, niekiedy ich jedyną metodą obrony przed innymi jest konsekwentne ukrywanie odmienności. [1]
Stygmatyzacja a zaburzenia psychiczne: problem wstydu
Etykieta „leczącego się psychiatrycznie” bywa wielkim ciężarem. Według badań CBOS-u (Centrum Badania Opinii Społecznej) z 2012 roku 73% Polaków uważa chorobę psychiczną za wstydliwą przypadłość, którą zazwyczaj się ukrywa. Wynik ten tylko nieznacznie różni się od ustaleń badawczych z wcześniejszych lat. Należy także wspomnieć, że respondenci zidentyfikowali kilka poważnych sfer dyskryminacji osób z zaburzeniami psychicznymi. Ich zdaniem przejawy nierówności można dostrzec głównie na obszarze praw do: zatrudnienia (80%), poszanowania godności osobistej (64%), edukacji (57%), ochrony majątku (57%) i sprawiedliwego sądu (46%). Analiza przytoczonych danych statystycznych przynosi gorzką konkluzję: w polskim społeczeństwie zadomowił się lęk przed piętnem choroby psychicznej, wiążącym się z groźbą utraty dotychczasowego statusu społecznego. [2]
Związek między wstydem i zaburzeniami psychicznymi potwierdzają późniejsze badania CBOS-u dotyczące depresji. W 2021 roku 72% ankietowanych uznało depresję za wstydliwą chorobę. Co znamienne, respondenci, którzy doświadczyli w swoim życiu przynajmniej jednego epizodu depresyjnego, bardzo zdecydowanie obstawali za tym poglądem. [3]
Problem wstydu to przykra konsekwencja procesu stygmatyzacji. Bez wątpienia ten stan rzeczy jest ogromnym wyzwaniem dla opieki psychiatrycznej, ponieważ istnieje ryzyko, że część osób w kryzysie psychicznym będzie bagatelizować objawy zaburzeń i unikać leczenia z powodu obaw przed potencjalnym napiętnowaniem. Prawdopodobnie duże znaczenie ma tutaj również złożone zagadnienie norm i wartości przyswojonych w dzieciństwie, a przede wszystkim kwestia genderowych różnic (pisaliśmy o tym w artykule o zdrowiu psychicznym mężczyzn).
Zjawisko autostygmatyzacji
Pacjenci psychiatryczni nie istnieją w oderwaniu od społeczeństwa, tak samo jak inni ludzie nasiąkają różnymi szkodliwymi uprzedzeniami. To proste spostrzeżenie prowadzi nas do podstaw działania mechanizmu autostygmatyzacji (self-stigma, samonapiętnowanie). Polega on na tym, że jednostka postrzega samą siebie przez pryzmat negatywnych stereotypów związanych z określonym piętnem. Diagnoza psychiatryczna ma czasem potencjał traumatyzujący i zawstydzający. Ktoś, kto właśnie dowiedział się, że jest „schizofrenikiem” albo „borderline”, może z tego powodu czuć się „wadliwym” człowiekiem, a także w ramach samoukarania wycofać się z pełnego uczestnictwa w życiu społecznym. [4]
Jak postrzegamy osoby z zaburzeniami psychicznymi?
We wspomnianym już raporcie CBOS-u z 2012 roku znajdziemy informację, że 65% respondentów deklaruje życzliwy stosunek wobec osób chorujących psychicznie (większość z małym wahaniem), ale powinniśmy spojrzeć na tę liczbę z pewną dozą nieufności. To samo badanie pokazuje spore przyzwolenie polskiego społeczeństwa na korzystanie z narzędzia prawnego, jakim jest przymusowe leczenie (aż 74%). Należy jednak przy tym podkreślić, że początkowy fragment pytania dotyczącego leczenia wbrew woli ma wydźwięk perswazyjny: „Osoby chore psychiczne często nie wyrażają zgody na leczenie […]”. [2]
Głębokie pokłady stygmatyzacji odsłaniają się dopiero przy pomiarze dystansu społecznego. Przytłaczająca większość ankietowanych miałaby zastrzeżenia, gdyby osoba, która kiedyś leczyła się w szpitalu psychiatrycznym, była opiekunem albo nauczycielem ich dzieci (79% i 71%). Duży sprzeciw respondentów zanotowano też przy roli lekarza (62%), burmistrza/wójta (59%), szefa w pracy (46%) i proboszcza w parafii (44%). Dla porównania: 82% badanych zaakceptowałaby takiego sąsiada. [2]
Stereotypowe przekonania powodują, że mentalnie oddzielamy się od osób z problemami psychicznymi; w wyobrażeniach zbiorowych stają się oni nie do końca pasującym elementem wspólnoty. Analizy socjologiczne wyraźnie pokazują funkcjonowanie perspektywy my – oni, normalni – nienormalni. Zdrowie psychiczne kojarzy się z dostosowaniem do norm społecznych i przewidywalnością, natomiast jego brak – z ich łamaniem i niestabilnością. [5] Nic dziwnego więc, że w tekstach kultury popularnej pojawia się od czasu do czasu postać groźnego szaleńca ze szpitala psychiatrycznego.
Jak przeciwdziałać stygmatyzacji?
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) stwierdza w swoim najnowszym raporcie na temat zdrowia psychicznego, że strategie walki ze stygmatyzacją można podzielić na trzy główne kategorie:
- strategie edukowania – np. uświadamiające kampanie w mediach;
- strategie kontaktu – np. organizacja spotkań z ludźmi cierpiącymi na zaburzenia psychiczne;
- strategie protestu – np. demonstracje uliczne albo petycje.
Zdaniem WHO największe korzyści przynoszą społeczne interakcje. [6] Nawiązanie pozytywnej relacji z pacjentami stwarza szansę na podważenie wyuczonych stereotypów.
Niektóre badania sugerują, że skuteczną metodą zwalczania piętna jest również psychoedukacja reprezentująca doświadczenia konkretnych osób. [7] Edukatorzy powinni zatem uważać, by nie nadużywać medycznego języka – to raczej nie poruszy odbiorców.
Co możemy zrobić już teraz?
- Na zawsze zaniechać używania stygmatyzujących określeń (np. „wariat”, „wariatkowo”, „psychol”, „border”, „jesteś psychiczny”).
- Szukać wiarygodnych informacji na temat zaburzeń psychicznych – starać się nie ulegać obiegowym opiniom.
- Walczyć ze skłonnościami do generalizowania.
- Dyskutować z innymi o problematyce zdrowia psychicznego – to pomoże przełamać tabu.
- Zachowywać się empatycznie wobec osób w kryzysie psychicznym.
- Nie tłumaczyć każdej ludzkiej podłości chorobą psychiczną.
- Wspierać organizacje pozarządowe (np. Fundacja eFkropka).
Pamiętajmy, że normalizacja rozmawiania o zdrowiu psychicznym jest pierwszym krokiem do wygrania walki ze stygmatyzacją.
Źródła:
- E. Goffman, Piętno. Rozważania o zranionej tożsamości, przeł. A. Dzierżyńska i J. Tokarska-Bakir, Gdańsk 2005.
- Stosunek do osób chorych psychicznie
- Depresja w doświadczeniach i opiniach
- Pomiędzy self-stygmą a wolą zdrowienia
- M. Frąckowiak-Sochańska, Społeczne konstruowanie kategorii zdrowia, choroby i zaburzenia psychicznego w społeczeństwie późnej nowoczesności, Poznań 2019.
- World mental health report: transforming mental health for all
- Stygmatyzacja osób chorujących psychicznie i jak jej przeciwdziałać
0 komentarzy